Powrót do Turcji

Tydzień temu wróciłam do Iskenderunu. Powrót okazał się dużo bardziej skomplikowany niż planowałam. Normalnie z racji tego, że pochodzę ze wschodu Polski to najtańszą, aczkolwiek najdłuższą chyba opcją podróżowania pomiędzy Turcja a Polską, jest w moim przypadku lot ze Lwowa. Niestety latając ze Lwowa podróż zajmuje mi blisko 24 godziny. Tym razem jednak dodatkowo mój lot Lwów- Stambuł opóźnił się o 3 godziny i z tego powodu spóźniłam się na wieczorny lot do Hatay. Wiedziałam, że tak bedzie, bo siedząc i czekając na lotnisku (średni czas oczekiwania w moim przypadku to niestety około 8 godzin) dostałam maila od lini lotniczych Pegasus, że mój lot do Hatay został przełożony na następny dzień rano. W punkcie informacji powiedziano mi, że mój lot został zmieniony, ponieważ samolot do Stambułu będzie miał około 2 godziny opóźnienia (generalnie to jest interesujące, że oni już o godzinie 11 wiedzieli, że lot z godziny 16:50 będzie opóźniony, a nikt nie poinfrmowal pasażerów, aż do godziny odlotu). Powiedziano mi, że w Stambule obsługa lini Pegasus sie mną zajmie, ponieważ w takich przypadkach linia ma obowiązek zapewnienia pasażerowi zakwaterowania w hotelu, posiłku i tranferu hotel-lotnisko. Byłam strasznie zetresowana, bo bałam się, że jednak mogą być z tego większe problemy. Na szczęście nie było. Do Stambułu dolecieliśmy z ponad  3 godzinnym opóźnieniem, tam już obsługa się nami zajęła, pomogła we wszystkim i generalnie musze powiedzieć, że byłam bardzo mile zaskoczona, biorąc pod uwagę moje obawy i nienajlepsze opinie jakie przeczytłam w internecie. Po przylocie zostaliśmy zabrani do bardzo eleganckiego hotelu  Ramada Plaza położonego w biznesowej części miasta niedaleko od lotniska.


Oczekiwanie na lotnisku


Recepcja hotelu


Pokój, w hotelu. Szkoda tylko, że miałam 2 godziny na odpoczynek :)

Obsługa była bardzo życzliwa i pomocna. Naprawdę nie spodziewalam się, aż tak dobrej organizacji ze strony Pegasusa. Oczywiście wolałabym być w domu tej samej nocy, ale dzięki Bogu dotarłam tam z samego rana, bo lot do Hatay odbył sie już planowo o 5:30 czyli z samego rana mogłam w końcu położyć się we własnym łóżku i odpocząć po tylu godzinach podróży. Muszę powiedzieć, że mimo faktu, iż musiałam być tyle czasu na nogach i najadłam się przy tym sporo stresu, to pozytywną stroną tych komplikacji jest to, że poznalam wiele ciekawych i bardzo przyjaznych osób z któwymi mam nadzieję pozostane w kontakcie.

Tak więc pobyt w Polsce skończył się bardzo szybko, pogoda niestety nie dopisała, ale i tak bardzo się cieszę, że mogłam być w Polsce latem. Lato na wsi to chyba najlepsza pora jaka może być :) Czas spędzałam przede wszystkim z rodziną i raczej na leniwieniu się i oddawaniu się małym przyjemnościom. Poniżej załączam krótką  fotorelację z tego krótkiego urlopu.


Sigara böreği i mantı- czyli trochę tureckiej kuchni w polskim domu


Cebularz lubelski i jagodowe piwo- a jakże!


Kurczak, po prostu kurczak 


Dwa ule mojego taty- jego duma, praca i hobby


Kolejny akcent kuchni tureckiej- zupa z soczywicy


Truskawkowo-czereśniowy milkshake z mlekiem od polskiej, wiejskiej krowy :)


Warzywny ogródek mojej mamy- rzecz równiez mało spotykana w moim tureckim środowisku 



Po prostu wieś, takie proste widoki a takie kojące


Widok nie do zobaczenia w Turcji rzecz jasna


Jeden z naszych pięciu kotów


Mój młodszy brat z przyjacielem :)



Na następną wizytę w Polsce pewnie przyjdzie mi poczekać do zimy, a póki co trzeba jakoś przetrwać upaly, którymi przywitał mnie Iskenderun. Do września mam wakacje, więc ten czas mam zamiar wykorzystać na intensywną naukę tureckiego, nadrobienie zaległości czytelniczych, rozwiniecie mojej wiedzy odnosnie kuchni tureckiej no i przygotowanie się do nowej pracy. Nudzić się na pewno nie będę :)

Jeśli chodzi o aktualności tureckie, to trwa Ramazan (Ramadan) czyli muzulmański 30 dniowy post, który poprzedza Ramazan Bayram. Akurat jesteśmy na finiszu, bo święta zaczynają się w ten piątek i potrwają 3 dni. Ramazan Bayram to wraz z Kurban Bayram dwa największe religijne święta obchodzone przez muzułmanów. To będzie pierwszy raz kiedy będę miała okazję obchodzić to święto wraz z rodziną mojego chłopaka. Mam nadzieję, że uda mi się zrobić kilka zdjęć i opisać na blogu w jaki sposób świętują Turcy w Iskenderunie. Poki co trwa już intensyne sprzątanie i przymiarki do wypieków tradycyjnych ramazanowych ciasteczek z orzechami włoskimi i daktylami. Z racji tego, że bardzo lubię piec mama mojego chłopaka, która z kolei za tym nie przepada, poprosiła mnie o pomoc przy robieniu tych właśnie ciasteczek. Jak już będą gotowe to efektami naszej pracy i przepisem podzielę się na blogu :)
 












Komentarze

Popularne posty